Mój mąż i teściowa hu.mai.wpisali mnie na listę, ale nie mogli sobie nawet wyobrazić, jak mogłabym ich zniszczyć!

Kiedy wyszłam za mąż, szczerze wierzyłam, że to początek pięknego, nowego rozdziału – pełnego miłości, spokoju i możliwości. Ale już w pierwszym tygodniu ta iluzja prysła.

Od pierwszego dnia moja teściowa boleśnie dawała mi do zrozumienia, że ​​nie jestem mile widziana. Jej słowa były ostre, lekceważące:

— Nie potrafisz nawet dobrze gotować. Jak możesz oczekiwać, że będziesz żoną?

David, mój mąż, nigdy mnie nie bronił. Właściwie, czasami po cichu się zgadzał:

— Mama ma rację. Nie jesteś tą, za którą cię uważałam.
Mimo to nic nie mówiłam. Starałam się być „idealną” żoną – gotowałam, sprzątałam, prałam. Ale bez względu na to, co robiłam, każdy dzień wydawał się próbą. Sarkazm, osąd, zimne milczenie – to stało się moją normą.

Czasami David patrzył mi w oczy i mówił:

— Beze mnie jesteś nikim.

I powoli zaczynałam w to wierzyć.

Płakałam w samotności, zawsze w ukryciu. Aż pewnego dnia coś pękło.

Byliśmy na rodzinnym spotkaniu. Nagle Margaret – jego matka – zawołała przed wszystkimi:

— Uważaj, ile pijesz. Zawstydzisz mojego syna.

Spokojnie odpowiedziałem: