W noc mojego ślubu, moja wieloletnia pokojówka nagle delikatnie zapukała do moich drzwi, szepcząc: „Jeśli chcesz być bezpieczna, zmień ubranie i natychmiast uciekaj tylnymi drzwiami, zanim będzie za późno”. Następnego ranka padłam na kolana, ze łzami w oczach dziękując osobie, która mnie uratowała.

Noc poślubna pełna strachu
Noc poślubna powinna być najszczęśliwszym momentem w życiu kobiety. Siedziałam przed toaletką, z wciąż świeżą szminką na ustach, słuchając, jak muzyka i śmiech na zewnątrz powoli cichną. Rodzina mojego męża rozeszła się już do swoich pokoi. Komnata ślubna była przepyszna, złote światło lśniło na czerwonych jedwabnych wstążkach. Mimo to moje serce było niespokojne, przytłoczone dziwnym przeczuciem.

Pukanie do drzwi
Nagle rozległo się ciche pukanie. Zamarłam. Kto przyjdzie o tej porze? Zrobiłam krok naprzód, uchyliłam drzwi i zobaczyłam zaniepokojone oczy długoletniej pokojówki. Jej głos drżał, gdy szepnęła:

„Jeśli chcesz żyć, przebierz się i wyjdź teraz tylnymi drzwiami. Pospiesz się, zanim będzie za późno”.

Stałam sparaliżowana, serce waliło mi w piersi. Zanim zdążyłam przemówić, otworzyła szeroko oczy i gestem poprosiła o ciszę. Jej spojrzenie było śmiertelnie poważne. Dreszcz przebiegł mi po plecach, gdy ściskałam suknię ślubną. W tym momencie usłyszałam kroki mojego świeżo poślubionego męża.