Chłopiec ratuje dziecko z zamkniętego samochodu, wybijając szybę. Zamiast podziękować, matka dzwoni na policję.

Slavik w końcu wracał do domu po długim, wyczerpującym dniu na placu budowy.
Letni upał był duszący, przygniatał go niczym niewidzialny ciężar. Ubranie przylegało do ciała, przesiąknięte potem.

Gdy skręcił w cichą uliczkę za starym supermarketem, mając nadzieję skrócić sobie drogę o kilka minut, zatrzymał go cichy dźwięk – kruchy, przerywany szloch.

To był płacz dziecka.

Zatrzymał się, rozglądając się dookoła. Płacz dochodził z zaparkowanego samochodu – eleganckiego, drogiego auta z mocno przyciemnianymi szybami.

Tylko dla ilustracji
Podchodząc, Slavik zajrzał do środka i zobaczył niemowlę na tylnym siedzeniu.

Dziecko nie mogło mieć więcej niż rok, z zarumienionymi policzkami, popękanymi ustami i szklistymi, przymkniętymi oczami. Wyglądało na bliskie omdlenia.

Slavik instynktownie chwycił klamkę, próbując każdej z nich, ale wszystkie były zamknięte. Wnętrze samochodu musiało przypominać piekarnik.

Panika wzbierała w jego piersi. Zawahał się, rozdarty – wybicie szyby w samochodzie mogło mieć poważne konsekwencje.

Ale potem jego wzrok znów utkwił w dziecku, ledwo przytomnym i wyraźnie cierpiącym.