Geschiedenis757

Pobrałam próbki, wysłałam je do wyznaczonego laboratorium i czekałam.

Trzy tygodnie później przyszły wyniki. Nie musiałam ich nawet otwierać: Jack do mnie zadzwonił. Jego głos drżał.

„Przepraszam… przepraszam” – powiedział.

Nie odpowiedziałam.

„Są moje. Jestem idiotką”.

Wciąż milczałam.

„Czy mogę przyjść i je zobaczyć?”

Spojrzałam na moje córki, śpiące spokojnie. Przez myśl przebiegła mi chęć, żeby się rozłączyć. Ale pomyślałam o nich. Mimo wszystko miały ojca. Ojca zagubionego, ale jednak ojca.

„Chodź. Ale wiedz, że nie wrócisz do mnie. Wrócisz do nich”.

Zgodził się.

I choć nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, wiedziałam jedno: nigdy nie zostawię moich córek. Nawet gdyby o tym pomyślał.