Te słowa uderzyły go jak rażenie prądem.
— „Dziękuję… Wyjeżdżam dziś wieczorem. Muszę prowadzić”.
Ta rozmowa pomogła mu bardziej niż jakakolwiek terapia. W noc Bożego Narodzenia, podczas gdy inni otwierali prezenty z bliskimi, Julien był już z powrotem w drodze – zmierzając daleko, gdziekolwiek, byleby tylko uwolnić się od ciężaru przeszłości.
Dwa tygodnie później, w przenikliwie zimny styczniowy poranek, wrócił do miasta. Jego ciężarówka była prawie pusta, a znak drogowy wskazywał stację benzynową zaledwie kilka kilometrów dalej.
Pojechał tam, planując zatankować i trochę się rozgrzać.
Ale gdy tylko sięgnął do drzwi, nagle się otworzyły. Wyskoczył z nich pracownik, wyraźnie zdenerwowany, ubrany tylko w koszulkę, mimo mroźnego powietrza.
— „Proszę pana! Dzięki Bogu, że pan jest! Potrzebuję pana pomocy, szybko!”
Julien, zaskoczony uderzeniem drzwi w czoło, cofnął się.
— „O mało mnie pan nie znokautował… a teraz prosi o pomoc?”
Ale w chwili, gdy wszedł do środka, zamarł.
Na podłodze leżała ciężarna kobieta, która krzyczała z bólu, skulona, z twarzą wykrzywioną w agonii. Szokująca, nieoczekiwana scena. Julien nie potrzebował wyjaśnień – ta kobieta miała urodzić… właśnie tutaj, na odludziu.
A to, czego miał się o niej dowiedzieć, zszokuje go jeszcze bardziej…
Mroźna noc, nieoczekiwane spotkanie
Tej nocy Julien jechał już godzinami, gubiąc się w milach przetaczających się po oblodzonej drodze. Wyczerpany, ale podekscytowany perspektywą spotkania z rodziną na święta, nie wyobrażał sobie, że jego ostatni postój na odległej stacji benzynowej zmieni wszystko.
Po dotarciu na miejsce, młody, spanikowany pracownik podbiegł do niego.
— „Proszę pana! Musi mi pan pomóc! Ciężarna kobieta jest w niebezpieczeństwie, a służby ratunkowe nie dotrą na czas!”
Bez wahania Julien wbiegł do środka, szybko zdając sobie sprawę, że sytuacja jest poważniejsza, niż sobie wyobrażał.
Młoda kobieta, krucha i przytłoczona bólem, wyglądała jednocześnie na zdezorientowaną i przerażoną. Gdy wnosił ją do ciężarówki, mruczała, patrząc nieobecnym wzrokiem:
— „Marc? Żyjesz?”
Julien, początkowo oszołomiony, założył, że to tylko halucynacja wywołana bólem. Ale to, co wkrótce odkryje, wywróci jego życie do góry nogami.
Słowa, podobieństwo… i objawienia
Następnego dnia, idąc za radą swojego dawnego sąsiada, pana Ferranda, Julien wrócił do szpitala. Tam pielęgniarka, wyraźnie zaskoczona, pomyliła go z mężem pacjentki, Claire.
