Każda zniewaga uderzała głębiej niż sama gorączka. Serce ściskało mi się nie z powodu choroby, ale z powodu miażdżącego ciężaru upokorzenia. Oto byłam chora i bezradna, a zamiast pocieszenia spotkały mnie oskarżenia.
Mężczyzna, który kiedyś ślubował mi się mną opiekować, teraz stał nade mną, traktując mnie jak ciężar. Jego słowa dźwięczały mi w uszach, aż nie mogłam ich już znieść.
Moment, w którym się załamałam
Moment, w którym się załamałam
Coś we mnie pękło. Moja cierpliwość – wystawiona na próbę przez lata drobnych skaleczeń i niekończących się żądań – w końcu ustąpiła. Podniosłam się pomimo zawrotów głowy, z bladą twarzą i włosami wilgotnymi od potu.
I po raz pierwszy mój głos się nie załamał.
„Mogę być chora, ale nie jestem słaba. Nie oceniasz mojej wartości po tym, co jest na stole, ani po tym, jak czysto jest w domu. Jestem twoją żoną, a nie służącą. A jeśli nie możesz stać przy mnie w chorobie, to nie zasługujesz na mnie w zdrowiu”.
Cisza, która zapadła, była ogłuszająca. Zamarł zszokowany, jakby kobieta przed nim była obcą osobą.
Punkt zwrotny
