W chwili ciszy, jaka zapadła po jej wejściu, Vanessa spojrzała córce w oczy, komunikując się bez słów. Lekkie skinienie głowy Zory potwierdziło, że mimo upokorzenia i fizycznego dyskomfortu, dzielnie trzyma się na nogach.
„Jestem Vanessa Manning, matka Zory” – powiedziała, a jej głos brzmiał tak samo, jak podczas informowania urzędników Pentagonu. „Chcę, żeby natychmiast zdjęto kajdanki mojej córce”.
Oficer Reeves ledwo podniósł wzrok, a jego lekceważąca postawa była wręcz namacalna. „Proszę pani, pani córka została zatrzymana w związku ze śledztwem w sprawie kradzieży. Zajmiemy się kajdankami, kiedy skończymy ją przesłuchiwać”.
Jego protekcjonalny ton jasno dawał do zrozumienia, że oczekuje posłuszeństwa od kolejnego zastraszonego czarnoskórego rodzica.
„Funkcjonariuszu Reeves” – odpowiedziała Vanessa, celowo używając jego nazwiska, mimo że nie miał przy sobie widocznego identyfikatora. „Moja córka ma widoczne obrażenia w wyniku niewłaściwie zastosowanych środków przymusu bezpośredniego. Nie ma pan żadnych dowodów popełnienia przestępstwa, odmówił pan jej prawa do rzetelnego procesu i obecnie narusza pan przepisy departamentu dotyczące zatrzymania nieletnich”.
Precyzja jej wiedzy sprawiła, że Reeves podniósł wzrok i przyjrzał jej się ponownie, mrużąc oczy. „A skąd właściwie znasz przepisy departamentu?” Jego ton pozostał lekceważący, ale w jego twarzy pojawił się cień niepewności.
Nie odpowiadając, Vanessa sięgnęła do kieszeni i położyła na stole swoją legitymację wojskową, tak aby wszyscy w pomieszczeniu mogli zobaczyć stopień i specjalne uprawnienia. „Pułkownik Vanessa Manning, Siły Specjalne Armii Stanów Zjednoczonych, obecnie stacjonująca w Pentagonie z dostępem do informacji bezpieczeństwa poziomu 8. A teraz zdejmij kajdanki z mojej córki, zanim sytuacja wymknie się spod twojej kontroli”.
Temperatura w pomieszczeniu zdawała się spadać o kilka stopni, gdy Reeves wpatrywał się w identyfikator. Kierownik sklepu, Garrett Wilson, poruszył się niespokojnie. Karen Thompson, oskarżycielka, nagle z wielkim zainteresowaniem przyjrzała się jej manicure. Ochroniarze wymienili spojrzenia, wyczuwając dramatyczną zmianę w układzie sił.
Reeves jednak podwoił stawkę. „Granie kartą rasową z wojskowym dowodem tożsamości nie zmienia procedury” – powiedział, choć jego głos stracił nieco pewności siebie. „Mamy wiarygodne oskarżenie od wiarygodnego świadka”. Wskazał gestem Karen Thompson. „Postępujemy zgodnie z przepisami”.
Wyraz twarzy Vanessy się nie zmienił, ale jej głos nabrał stalowego tonu, znanego tym, którzy służyli pod jej dowództwem. „Jaka to książka, oficerze? Ta, która mówi, że zatrzymuje się i zakłada kajdanki nieletnim bez dowodów? Ta, która mówi, że ignoruje się prośby o wgląd w nagrania z monitoringu? A może ta, która zachęca do zakładania kajdanek na tyle mocno, by spowodować krwawienie?”
Lekko odwróciła się w stronę kierownika sklepu. „Panie Wilson, przypuszczam, że w pańskim sklepie obowiązuje pisemna polityka dotycząca oskarżeń o kradzież. Wymaga ona weryfikacji za pomocą nagrań z monitoringu przed ewentualnym zatrzymaniem. Czy te nagrania zostały sprawdzone?”
Twarz Wilsona poczerwieniała. „Nie musimy sprawdzać nagrań, skoro mamy naocznego świadka” – wyjąkał, wskazując na Karen.
Spojrzenie Vanessy przesunęło się na Karen Thompson, która teraz uważnie przyglądała się swoim torbom zakupowym. „I jesteś tak pewna, że moja córka zabrała twój telefon, że jesteś gotowa zeznawać w sądzie pod przysięgą, z potencjalnymi karami za fałszywe oskarżenia?”
Zanim Karen zdążyła odpowiedzieć, drzwi otworzyły się ponownie i wszedł major Terrence Williams w mundurze Korpusu JAG, niosąc skórzaną teczkę. „Pułkowniku Manning” – skinął głową z profesjonalizmem. „Pozwoliłem sobie skontaktować się z komendantem policji Garcią w tej sprawie. Przekazuje on pozdrowienia oficerowi Reevesowi i prosi o natychmiastowe powiadomienie”.
