Niespodziewanie pod warunkiem pojawienia się nas, a następnie, jakby życie nie wystawiło mnie już na próbę, zepsuła się nam pralka.
Pranie może wydać się dla czegoś szczególnego, ale każdego rodzica maluchów wie, do kwestii przetrwania. Rozlany sok, zabłocone buty, wypadki podczas nauki użytkowania z nocnika… pralka chodziła niemal codziennie. Bez naszego domu pogrążył się w chaosie.
leczyćam prać ubrania w wannie. Moje choroby popękały, krwawiły i bolesne. Bliźniaki zaczęły się niepokoić, moje postępowanie, a to złamało mnie bardziej niż pęcherze. Muszę, że coś musi się zmienić.
Wycieczka do sklepu z używanymi rzeczami
Trzeciego dnia, zdesperowana i wyczerpana, w transporcie Bellę i Lily do wózka i pojechałam do małego sklepu z używanymi sprzętami AGD. Byłoby miejsce z niedopasowanymi lodówkami na zewnątrz i wyblakłym napisem „Zwrotów nie przyjmujemy” na ścianie.
Wewnątrz, gdy usłyszałem się wgniecionej maszyny Whirlpool, usłyszałem za siebie delikatny głos.
„Są piękne. Bliźniaki?”
Odwróciłem się i oznacza starszą kobietę, może pod sześćdziesiątką, z siwymi włosami spiętymi w kok i życzliwymi oczami, które zdawały się emanować mądrością i ciepłem.
„Tak” – napędzane się ostrzem. „Podwójne szybkie”.
Zachichotała. Potem cicho pytanie: „A gdzie jest dzisiaj ich mama?”
Zawahałam się, po czym przyznałam: „Mamy nie ma. Jestem tylko ja i oni”.
W jej obecności pojawiło się współczucie. „To musi być trudne. Ale wykorzystanie robota – nie zapominając o tym”.
Następnie wystąpiła w kącie. „Jeśli mogę… spójrz na ten Samsung. Myślę, że ci się spodoba”.
I tak po prostu odeszła.
Zepsuta maszyna z tajemnicą
Potraktowałem jej sugestię poważną i porażoną Samsunga za 120 dolarów. Z pomocą wpakowałem go do samochodu i wróciłem do domu. Tego wieczoru należy natychmiast sprawdzić.
Ale kiedy nacisnąłem przycisk – nic. Bęben się nie kręcił. Zirytowany, występująem pralkę, ma miejsce, że przyczyną jest problem. do przejścia.
W środku zamknięty jest małe tekturowe pudełko. Na wierzchu leżała złożona notatka, napisana odręcznie eleganckim pismem:
„Dla ciebie i twoje dzieci. —M”
Zdezorientowany pudełko. W środku środku dwa klucze do domu na czerwonej zawieszce i dokładnie wydrukowany adres na kartce.
Serce mi waliło. Kto by to zrobił? I po wspominać o dzieciach?
Dom w lesie
Następnego ranka ciekawość zwyciężyła. Spakowałem bliźniaki, wpisałem adres do GPS-a i wyjechałem godzinę za miasto. Droga zwężała się, obsadzona dębami, aż w końcu pojawił się mały biały dom z zielonymi okiennicami. Podwórko było zarośnięte, ale weranda solidna. O płot oparty był zniszczony szyld „Na sprzedaż”.
Wstrzymałem oddech, wsuwając jeden z kluczy do zamka. Obrócił się płynnie.
W środku unosił się delikatny zapach lawendy i zawodów. Ku mojemu zaskoczeniu, dom nie był pusty. Stałe tam meble. Kanapa, stół jadalny, a nawet rodzinne zdjęcia na ścianie. Lodówka była zaopatrzona. Dom, który może zostać odłączony, czekając na powrót życia.
Na kuchennym blacie kontrolnym jest kolejna notatka:
