Master Chief
Był starszy, z siwymi pasmami na włosach, a jego wzrok był tak ostry, że mógł uciszyć całą salę bez słowa. Jego obecność miała znaczenie – nie ze względu na rangę, ale ze względu na bitwy wyryte w jego postawie.
A kiedy jego wzrok padł na tatuaż Abby, wszystko się zmieniło.
Zamarł. Wyprostował się. Potem, zanim ktokolwiek zdążył zrozumieć, uniósł rękę w energicznym, formalnym salucie.
Młodzi operatorzy patrzyli z niedowierzaniem.
„Master Chief, co ty…?” wyszeptał jeden z nich.
Ale salut nie ucichł.
Oczy Abby zamrugały tylko na chwilę, zanim odwzajemniła gest z nieskazitelną precyzją.
W magazynie zapadła oszołomiona cisza.
Imię, Które Nie Powinno Istnieć
„Czy mogę mówić swobodnie, proszę pani?” – zapytał Master Chief cichym, spokojnym głosem.
Na jej skinienie głową, nachylił się bliżej. „Była pani na Nightshade”.
Słowa przetoczyły się przez salę niczym grzmot. Młodsi operatorzy zamarli. To imię nie powinno istnieć – ani w aktach, ani na odprawach, ani nigdzie indziej. Należało do misji tak tajnej, że istniała jedynie jako plotka, misji, o której szeptano, że pochłonęła każdą duszę, która weszła do środka.
A jednak stała tam kobieta, żywa, nosząca symbol na skórze.
Śmiech ucichł. W jego miejsce pojawił się niepokój – i podziw.
Prawda w Cieniach
