Stał tam, mój mąż od siedmiu lat, patrząc na mnie wzrokiem, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. Nie tak ostrym. Nie tak okrutnym.
„Ty nawet chodzić nie potrafisz!” – urwał, a każde słowo raniło mnie bardziej niż poprzednie

Stał tam, mój mąż od siedmiu lat, patrząc na mnie wzrokiem, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. Nie tak ostrym. Nie tak okrutnym.
„Ty nawet chodzić nie potrafisz!” – urwał, a każde słowo raniło mnie bardziej niż poprzednie