Przed mną siedziała na wózku inwalidzkim moja żona, a obok niej moi rodzice, teściowie i zatrudniona przez nas pielęgniarka.
Na stole leżał telefon, pendrive i plik zdjęć zrobionych ukrytą kamerą, szczegółowo przedstawiających jego poczynania w ciągu ostatnich siedmiu dni.
Nikt się nie odezwał. Z westchnieniem matka i teść wyszli w milczeniu. A moja żona powiedziała czystym, choć ochrypłym głosem:
—Możesz odejść. Od teraz nie potrzebuję męża, który jest tylko ciałem i bez duszy.
Cofnąłem się, drżącymi rękami i wydusiłem: „Czy możesz… czy możesz teraz wstać?”.
Uśmiechnęła się gorzko. Przez ostatnie dwa miesiące pracowałem nad techniką wstawania. Po prostu nie spodziewałem się, że to Ty będziesz potrzebował kul.
POWIĄZANE ARTYKUŁY
