Wróciłam do domu i zastałam moje dzieci śpiące na korytarzu — to, w co mój mąż zamienił ich sypialnię, gdy mnie nie było, wprawiło mnie w szał

Zgasiłam światło i ostrożnie przeszłam nad synami, kierując się w głąb domu.

Otworzyłam drzwi do naszej sypialni — pusto. Męża nie było o północy? Dziwne.

Poszłam sprawdzić pokój chłopców, przygotowując się na najgorsze.

Tylko dla zobrazowania. (Pexels)
Podeszłam i usłyszałam stłumione dźwięki. Cicho, nie zapalając światła, uchyliłam drzwi, żeby zobaczyć, co się dzieje. Głośno jęknęłam, gdy w przyćmionym świetle zobaczyłam Marka ze słuchawkami na uszach, z kontrolerem w dłoni, otoczonego pustymi puszkami po napojach energetycznych i opakowaniami po przekąskach. Ale to nie było najgorsze.

Pokój przeobraził się w istny raj dla graczy. Jedną ścianę zajmował ogromny telewizor, wszędzie wisiały diody LED, a to monstrum w kącie to chyba minilodówka.

Byłam w szoku. Mark nawet mnie jeszcze nie zauważył, zbyt pochłonięty grą, w którą grał.

Tylko dla zobrazowania. (Pexels)
Zerwałam mu słuchawki z głowy. „Mark! Co się, do cholery, dzieje?”

Mrugnął do mnie: „O, hej, kochanie. Wcześnie wróciłaś”.

„Wcześnie? Jest północ! Czemu nasze dzieci śpią na podłodze?”

Sięgnął po kontroler. „Och, wszystko w porządku. Chłopcy byli zadowoleni, śpiąc na dworze. Myśleli, że to przygoda”.

Wyrwałam mu kontroler. „Przygoda? Oni nie biwakują, Mark! Śpią na naszej brudnej podłodze w korytarzu!”

„Daj spokój, nie psuj im humoru” – powiedział, próbując odzyskać kontroler. „Wszystko jest pod kontrolą. Karmiłem ich i tak dalej”.

„Karmiłem ich? Masz na myśli pudełka po pizzy i lody w salonie?” Czułam, jak ciśnienie rośnie mi z każdym słowem. „A co z kąpielami? Albo, nie wiem, ich prawdziwymi łóżkami?”

Mark przewrócił oczami. „Wszystko w porządku, Sarah. Rozluźnij się trochę”.