Kiedy moja przyrodnia siostra poprosiła mnie o uszycie sześciu sukienek na zamówienie dla jej druhen, zgodziłam się, mając nadzieję, że to nas do siebie zbliży. Wydałam 400 dolarów z naszego funduszu na dziecko na materiały. Ale kiedy wręczyłam jej sukienki, roześmiała się i powiedziała, że to mój „prezent ślubny”.
Życie znów zaskoczyło… w idealnym momencie.
Wezwanie mojej przyrodniej siostry zadzwoniło pewnego wtorkowego poranka, kiedy niosłam na biodrze mojego czteromiesięcznego synka, Maxa.
„Amelia? Tu Jade. Pilnie potrzebuję twojej pomocy”.
Przeniosłam Maxa na drugą rękę, podczas gdy on ciągnął mnie za włosy swoją maleńką rączką.
„Co się dzieje?”
„Wiesz, że wychodzę za mąż w przyszłym miesiącu, prawda? No cóż… strasznie się męczę z szukaniem sukienek dla druhen. Byłam w 12 butikach i nic nie pasuje na każdą. Różne sylwetki, wiesz. A potem sobie przypomniałam… jesteś niesamowita z maszyną do szycia. Twoje prace wyglądają jak od profesjonalnego projektanta.”
