Weteran stosowania
W sali sądowej panowała cisza, taka, że każdy szelest tekstu brzmiał ogłuszająco. Na ławie sędziowskiej Henry Wallace, siedemdziesięciodwuletni weteran wojenny. Jego srebrne włosy, światło, a bruzdy wyryte na twarzy, która objawia się ugryzieniami, daleko poza zasięgiem tego sądu.
Do marynarki przypięte były medale, które były lśniące na paradach wojskowych: symbole odwagi, nocy pod ostrzałem, dotrzymanych przez narodowi, które kiedyś na nim polegały. Każdy medal nosił ciężar poświęcenia – utraconych towarzyszy, blizny widoczne i ukryte.
Ale teraz te medale wydają się być niemal ironiczne, ponieważ Henry nie został uhonorowany. Być członkiem. Zarzut: napad z ręcznym. Zbrodnia tak nietypowa, tak absurdalna, że wielu na bibliotekę uwzględnia tylko po to, by być świadkami tego, co ich oznaczenie oznaczało jawną dymisję.
