Mój bogaty chłopak celowo wynajął mieszkanie, które wyglądało skromnie, żeby wystawić na próbę moją lojalność

Potem uklęknął na jedno kolano i wyciągnął aksamitne pudełko. „Wyjdziesz za mnie?”

Tylko dla zobrazowania.
Większość ludzi powiedziałaby od razu „tak”, ale ja też miałam sekret. Uśmiechnęłam się, wzięłam kluczyki z jego ręki i powiedziałam: „Pozwól mi prowadzić. Jeśli to, co ci pokażę, cię nie odstraszy, moja odpowiedź będzie twierdząca”.

Jack wyglądał na zdezorientowanego, ale podał mi kluczyki. „Dobrze…?”

„Zaufaj mi. Nie tylko ty masz sekrety” – powiedziałam z uśmiechem.

Minęłam ciche przedmieścia i pojechałam prosto w stronę żelaznych bram tak wysokich, że praktycznie dotykały nieba.

„Yyy… dokąd jedziemy?”

„Pamiętasz, jak ci mówiłam, że dorastałam w „skromnym” domu?” – zapytałam niewinnie.

„Tak?”

„Chyba trochę naciągnęłam definicję „skromnego”

Wpisałam kod i brama bezszelestnie się otworzyła, odsłaniając ogromną posiadłość z nieskazitelnymi ogrodami, wysokimi fontannami, a nawet cholernym labiryntem z żywopłotu.

Jack odwrócił się do mnie z szeroko otwartymi oczami. „Giselle… co do cholery?”

Zaparkowałam i odwróciłam się do niego z uśmiechem. „Witaj w moim rodzinnym domu”.

Mrugnął. A potem znowu mrugnął. „Jesteś bogaty?”

„Bardzo”.

Jack otworzył usta. „Więc… testowałeś MNIE, kiedy ja testowałem CIEBIE?”

Skinęłam głową. „Na to wygląda”.

„Czekaj” – powiedział, a na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. „Wszystkie te razy, kiedy udawałeś, że jesteś pod wrażeniem mojego gotowania na płycie grzewczej…”

„Och, to nie było udawanie. Naprawdę byłem zdumiony, że ktokolwiek może przyrządzać na tym jadalne jedzenie”.

Jack wybuchnął śmiechem.

Tylko dla zilustrowania.
„Jesteśmy absurdalni” – powiedział, kręcąc głową. „Byłem tu, żeby sprawdzić, czy jesteś poszukiwaczką złota, a ty” – wskazał na rezydencję za mną. „Przez cały ten czas miałaś pałac?”

„W zasadzie” – uśmiechnęłam się ironicznie. „Chyba oboje zdaliśmy test”.

Jack odchylił się na krześle, wciąż chichocząc. „Czyli to znaczy, że twoja odpowiedź brzmi tak?”

Poklepałam się po brodzie, udając, że się zastanawiam. „Hmm. Chyba się z tobą ożenię!”

Przyciągnął mnie do pocałunku. „Jesteś niemożliwa”.