Myślała, że jest tylko biednym żebrakiem-i codziennie karmiła go swoim małym jedzeniem… ale pewnego ranka jego sekret sprawił, że zaniemówiła!!

Hotel Green Hill górował nad miastem jako pomnik zasobów i organów. Jego marmurowe schody błyszczały pod porannym słońcem, gdy przywódcy i turyści wpadali i wychodzili, nigdy nie wystąpiły dwa razy na mężczyznę, który wyszedł na zewnątrz.

Zawsze tam był. Opuszcza się na Starym wózku inwalidzkim, owinięty szmatami, z dziką brodą, skórą zaciemnioną przez bezlitosne słońce. Nigdy nie umarł, nigdy nie mówił, nigdy się nie poruszał. Ludzie nazywani go niemym Mojżeszem. Dla kontroli był niewidzialny-po prostu kolejny duch biedy na drogach miasta.

Ale nie dla Aishy.

Każdego dnia po sprzedaży smażonych kulek manioku na rynku, Aisha zaproponowała go dla niego. Miał niewiele, by żyć z sobą, ale coś w bezruchu w jego związku, przestała. W innych, którzy szydzili, nie widzieli żebraka. Zobacz człowieka.

— Proszę bardzo-szepnęła pewnego ranka, wciskając mu ciepłe jedzenie do ręki. «Uratowałem Ci dziś dostępny.”

Oczywiście nie należy. Tylko lekko skinął głową, oczy zmęczone, ale dziwnie żywe.