Podpułkownik Marcus Reed stał przy stole oskarżycielskim, w mundurze wyprasowanym perfekcyjnie, a jego pewność siebie promieniowała po sali sądowej niczym żar z pieca. To była sprawa, która buduje kariery – ewidentny przykład kradzieży męstwa, uzupełniony fotograficznymi dowodami i pozornie niemożliwym do udowodnienia przebiegiem służby. Reed prowadził już wcześniej sprawy o oszustwa, ale żadna nie była tak oczywista. Specjalistka ds. logistyki, która twierdzi, że zdobyła Krzyż Marynarki Wojennej, drugie co do ważności odznaczenie wojskowe za męstwo w walce? To było wręcz obraźliwe w swojej bezczelności.
Galeria była wypełniona mieszanką żołnierzy służby czynnej, weteranów i garstki dziennikarzy, którzy dowiedzieli się o czymś, co zapowiadało się na podręcznikowy przykład wojskowej sprawiedliwości w działaniu. Na ich twarzach malowała się ta sama mieszanka obrzydzenia i ciekawości, która zawsze towarzyszyła kradzieżom odznaczeń – słuszny gniew tych, którzy słusznie zasłużyli na odznaczenia, połączony z chorobliwą fascynacją, jaką odczuwa się, obserwując, jak czyjeś kłamstwa w końcu do nich docierają.
Pułkownik William Hayes przewodniczył rozprawie z znużonym autorytetem człowieka, który widział zbyt wiele procesów sądowych i słyszał zbyt wiele usprawiedliwień. W wieku pięćdziesięciu ośmiu lat miał za sobą trzy dekady służby w wojskowym wymiarze sprawiedliwości, a sprawy takie jak ta zazwyczaj przebiegały według przewidywalnego schematu. Przedstawiano dowody, oskarżony składał albo słabe zaprzeczenia, albo misterne sfabrykowane informacje, a sprawiedliwości wymierzano z szybkością i sprawnością, jakiej wymagało prawo wojskowe.
„Ten trybunał zajmie się zarzutami kradzieży męstwa postawionymi sierżant Elenie Brooks” – oznajmił Hayes, a jego głos niósł się swobodnie po cichej sali sądowej. „Jest oskarżona o bezprawne demonstrowanie Krzyża Marynarki Wojennej i powoływanie się na służbę w operacjach specjalnych, której nigdy nie odbyła”.
Reed wstał płynnie, jego przemówienie wstępne było wyćwiczone, ale pełne pasji. „Wysoki Sądzie, ta sprawa uderza w samo sedno honoru wojskowego. Oskarżona spędziła ostatnie trzy lata na imprezach dla weteranów, nosząc odznaczenie, którego nigdy nie otrzymała, i twierdząc, że nigdy nie pełniła służby. Swoim oszustwem zhańbiła wszystkich prawowitych odznaczonych Krzyżem Marynarki Wojennej”.
